News

Schyłek lata – początek drogi

Schyłek lata – początek drogi
Każdego roku to nieuniknione. Nadchodzą ciepłe dni i przenikliwie zimne wieczory. Okno jakby bardziej przymknięte, kołdra zaciągnięta pod sam nos. Szara godzina zrównuje z nadchodzącym mrokiem wszystkie cienie . Noc zakrada się wcześniej. Nastają pierwsze wieczory, które przecina zapach świeczki tlącej się na biurku. Zbliża się jesień, a to oznacza nową drogę nawet jeśli wiedzie wydeptanym szlakiem.


Jeszcze nie ma jesieni, tak oficjalnie, kalendarzowo. Jeszcze meteorolodzy i synoptycy nie ogłosili jej w telewizji. Więc można się czuć w pełni usprawiedliwionym zakładając sandały pachnące latem i przepojone kilometrami przebytych dróg i ścieżek. Ale przyroda już wie. Jarzębina dumnie ustroiła się w czerwień, dzikie wino kusi granatem bezczelnie wpadającym w niezbyt modne odcienie fioletu. Droga przez las nie skrzy się zielenią, jakoś tak jakby przygasła. I ptaków nie słychać, jedynie trzepot skrzydeł.

Jeszcze nie ma nawet połowy września, a ja niczym pilny uczeń haruję jak wół odrabiając lekcje. Od życia. W milczeniu. I trochę jakby w pokorze. Otwieram drzwi, które już dawno są otwarte, ale na własną prośbę je przymknęłam. Sama wprowadziłam się we mgłę.

Z nadejściem września przypomniałam sobie kilka rzeczy.
Intencje są ważne. Droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami. Nie działaniami i ich intencjami, tylko pustymi, nie wyważonymi słowami. Brakiem działania. Dopóki dążę do tego, by znać moją motywację dla tego co robię i tego, co mną kieruje, gdy podejmuję decyzje – będzie dobrze.
Czasem najlepsze, co można dla kogoś zrobić, to pozwolić odejść. Bez dramatów. Po cichu, razem z pierwszymi, chłodnymi podmuchami wiatru. Z szacunkiem i godnością.
Świat jest dobry. Ludzie przeważnie też. Nie ma sensu walczyć ze wszystkimi, o wszystko albo o nic. Na śmierć i życie. Puścić, poluzować, zostawić. Uśmiechnąć się, przełamać barierę.
To że ja jestem gotowa, by za kogoś rzucić się w ogień, by stawać murem, bronić, tłumaczyć, otaczać troską wcale, ale to absolutnie wcale nie oznacza, że mam prawo oczekiwać w zamian tego samego. Albo nawet choćby wdzięczności. Nie mam prawa oczekiwać czegokolwiek.
Słuchanie po to, aby zrozumieć jest magią w czystej postaci. Zastosowane zamiast słuchania po to, aby odpowiedzieć czy zareagować, rozwala system i daje perspektywę, poszerza horyzont, burzy mury i mity. Jest dobre. W zasadzie wracamy w ten sposób do tego, że intencje są ważne. Te prawdziwe, a nie ukryte, zapisane drobnym druczkiem na odwrocie strony.
Z tym wchodzę na nową drogę. Końcówka sierpnia, wrzesień, trochę i październik to dla mnie naprawdę wyjątkowy czas. Nie grudnie i maje. Nie przełomy starego i nowego. Jesień właśnie. Pora roku, która jak żadna inna nie uświadamia ulotności każdego dnia i chwili. Gdy z jednej strony chcę zatopić się w lekturze zapomnianej poezji, a z drugiej szarpie mną mój mazurski zew (możesz przeczytać o nim tutaj) i nakazuje do 2-3 rano dać się zaprowadzić na manowce wyobraźni.
Nowa droga jest dobra. Nawet jeśli nie do końca pewna. Ahoj!
Tagi: , ,

0 Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *